Nienaturalnie zabarwione rośliny doniczkowe (np. za pomocą benzoesanu sodu) oraz ich kwiatostany nie są niczym nowym, ale budzą spore kontrowersje, nie tylko w świecie ogrodniczym. Handlowcy, pragnący przyciągnąć za wszelką cenę jak największe rzesze nieświadomych klientów, serwują roślinom kąpiel chemiczną, która ma na celu „uatrakcyjnienie” rośliny. Nie dość, że taka pomalowana na jaskrawy kolor roślina wygląda odpustowo, sztucznie i po prostu ohydnie, to farba powoduje, że roślina zaczyna umierać z powodu niemożności pobrania tlenu przez aparaty szparkowe pokryte warstwą farby lub sprayu.
Najczęstszymi gatunkami tak bezmyślnie traktowanymi przez sklepikarzy są: eszewerie, aloesy, kaktusy czy sansewierie cylindryczne. Jeśli sprzedawca wmawia, że żywa roślina nie potrzebuje światła ani wody – no cóż – mija się z prawdą. Do przeprowadzenia fotosyntezy każda roślina potrzebuje nawet minimalnej ilości światła oraz odpowiedniej gospodarki wodnej.
Malowana lala
W przeciwieństwie do znanej piosenki, nasza malowana roślina nie skończy dobrze, bowiem prędzej czy później się… udusi. Po tygodniu lub dwóch, gdy farba zacznie się już kruszyć, a roślina marnieć w oczach, zaczynamy się zastanawiać co dalej. Farba, którą zostały pokryte liście i pędy, zakleja aparaty szparkowe, utrudniając im oddychanie, a także ogranicza ilość światła, jakie dociera do liści, skazując rośliny na “głodówkę” (do wytworzenia pożywienia potrzebują m.in. światła i fotosyntezy). Większość malowanych sukulentów utrzymuje się przy wegetacji przez kilka miesięcy, żyjąc po prostu z rezerw (zapas wody mają zgromadzony w grubych liściach), a następnie umiera. To, że mają się pozornie lepiej, niż inne gatunki niegromadzące wody w łodygach i liściach nie jest prawdą; w takiej sytuacji zwyczajnie wolniej umierają.
Farba do włosów. Yyyyy… wrzosów?
W sieci można znaleźć farbę do… żywych wrzosów! Sprzedawca zapewnia, że środek jest dobry i wypróbowany do farbowania, i uwaga, preparowania żywych, tak dobrze czytasz… żywych wrzosów. Spray taki bazuje na rozpuszczalnym w wodzie związku żywicy akrylowej, która jak zapewnia sprzedawca pomaga roślinom i jest odpornym na pogodę płaszczem ochronnym. Taka „ochrona” ma na celu zapobiegać przedwczesnemu opadaniu naturalnie więdnących kwiatów i ma dawać roślinom naturalny i świeży wygląd.
Rozwiązanie dla opornych
Jeśli wciąż pozostajesz przy zdaniu, że chemiczne traktowanie roślin jest w porządku, to istnieje tzw. mniejsze zło czyli barwnik spożywczy (jednak nie polecamy i takiego rozwiązania). Minimalną ilość barwnika spożywczego wlewamy do wody i zanurzamy w niej świeżo przycięte łodygi na kilka godzin. Pamiętajmy jednak, że pozostawione na dłużej kwiaty mogą szybko stracić sztucznie zabarwione płatki.
Malowanie a farbowanie
Farbowanie, w odróżnieniu od malowania żywych roślin, polega na wlaniu chemicznego barwnika do wody. Pobrana przez łodygi zabarwiona woda trafia w końcu do komórek kwiatowych, czego efektem jest nienaturalnie kolorowy kwiat. “Hitem” (w rozumieniu oczywiście ironii), był ostatnio widziany w sklepie skrzydłokwiat, którego kwiatostan jest naturalnie biały. Ten w sprzedaży był intensywnie… niebieski.
Roślinne S.O.S
Bądźmy szczerzy – większość roślin po takim wątpliwym zabiegu hm…. upiększającym, nie wyjdzie cało. Większość umrze, a te, które są bardziej odporne można spróbować ratować, chociaż jest spora szansa, że na ich liściach, gdy farba już zejdzie pozostaną szpecące blizny, deformacje, odbarwienia lub plamy. Warto jednak spróbować utrzymać je przy życiu i cierpliwie poczekać, aż się zregenerują.
Jeśli chcemy naprawić swój błąd zakupowy i uratować roślinę, w tym celu musimy umieścić ją w miejscu bardzo widnym, ale osłoniętym przed bezpośrednimi promieniami słońca (słońce mogłyby powodować dalsze uszkodzenia pokrytych farbą tkanek rośliny), systematycznie, ale też niezbyt intensywnie ją podlewać, a wiosną zacząć dokarmiać niewielkimi dawkami nawozów wieloskładnikowych, dzięki którym dostanie zastrzyk składników odżywczych.
Uwaga: nie należy usuwać farby mechanicznie (np. nożykiem) czy co gorsza – chemicznie (rozpuszczalnikiem bądź benzyną ekstrakcyjną), ponieważ jeszcze bardziej uszkodzimy roślinę. Jeśli będziemy cierpliwi, to roślina, dzięki odpowiedniej opiece wspomnianej powyżej, sama z czasem dojdzie do siebie, wypuszczając nowe, młode, zielone i zdrowe liście i stopniowo pozbywając się tych barwionych.
Kolorowe rośliny
Natura stworzyła naprawdę niemalże niezliczoną ilość roślin, których kwiaty występują w przeróżnych kolorach i naprawdę nie musimy kupować sztucznie farbowanych, czy co gorsza – malowanych roślin.
Przepięknie bajeczne kolory, właściwie z całej palety barw, posiadają między innymi rośliny takie jak: bordowe i fioletowe koleusy, pomarańczowe krotony, czerwone begonie królewskie, niebieskie, białe czy różowe hortensje, herbaciane róże, kaladium dwubarwne (np. odmiana „Celebration”, „Florida Calypso”, „Florida Sweetheart”), Maranty z przepięknymi liśćmi w paski, Draceny w kolorze limonki, srebrzysta Aglaonema, “plamista” Difenbachia, Fitonia, której liście wyglądają jak układ krwionośny, Kalatea z liśćmi zielonymi od góry i bordowymi od spodu, dwukolorowa tzw. pokrzywka brazylijska (Koleus Blumego), Pinsecje, których liście mogą być czerwone, białe czy herbaciane, i wiele, wiele innych gatunków roślin czy krzewów.